Ks. płk dr Zbigniew Kępa

NA GROBACH OJCÓW

Miednoje. Miednoje.

Pielgrzymka na groby ojców do Miednoje: Ofiarujemy im naszą modlitwę, miłość i pamięć

W drodze na groby ojców


   Jest 4 września 2008 roku. Uczestnicy pielgrzymki do Miednoje spotykają się na lotnisku wojskowym na Okęciu. Przechodzimy przez odprawę paszportową. Sprawdzenie bagaży. Wszystko jest w porządku więc przechodzimy do holu, gdzie już oczekuje spory tłum uczestników. Przeważnie są to osoby starsze. Kilka osób jest już wiekowych. Wśród nich jeden mężczyzna z laską, około osiemdziesiątki. Kilku młodych ludzi; jak później okazało się - to prawnukowie jednego z zamordowanych funkcjonariuszy Policji w Twerze. Sporo mundurów policyjnych. To osoby, które podczas uroczystości będą pełnić różne funkcje. Przybyli już komendanci i szefowie Policji, Straży Granicznej, Służby Więziennej i Żandarmerii. Z tych służb zostało zamordowanych ponad sześć tysięcy funkcjonariuszy. Godzina piąta rano. Wchodzimy do samolotu rządowego. Zajmujemy miejsca. Lecimy godzinę i czterdzieści minut. Podziwiamy wschodzący dzień. Pod nami morze białych chmur. W pewnym momencie zauważamy ostrą, wyraźną granicę kończącą zasięg chmur. Pod nami wielka rzeka, wijąca się zakolami, zielone połacie lasów i rzadkie skupiska domów. Lądujemy na lotnisku Szeremicticwo w Moskwie. Odprawa paszportowa, powitanie przez pracowników polskiej ambasady w Moskwie i przejście do samochodów. Uczestnicy udadzą się na miejsce uroczystości dwoma autokarami, busem i kilkoma samochodami osobowymi z polskiej ambasady w Moskwie.
    Jedziemy drogą prowadzącą w kierunku Tweru. Mijamy dzielnice zabudowane wielopiętrowymi blokami. Wiele z tych budynków ma ciekawą, nowoczesną architekturę. W wielu miejscach trwają prace budowlane. Moskwa z okien autokaru, jawi się jako wielki plac budowy. Szybko jednak krajobraz zmienia się. Za miastem, przy drogach widzimy wiele drewnianych, jednorodzinnych domów. Widać na nich ślady dawnego piękna. Rzeźbione, drewniane elementy obramowań drzwi, okien i wiatrownic. Często z tyłu widać dobudowane szopy, może dla zwierząt, a może i dla powiększające się rodziny. Widać biedę. Przy tej drodze stoi już jednak wiele nowych budynków mieszkalnych, stacji benzynowych, kawiarni i sklepów. Nowe inwestycje widać w miastach i w większych miejscowościach. Jak wyglądają wioski, które położone są w odległości kilku kilometrów od drogi, zasłonięte rzędami posadzonych drzew ? Mijamy kilka prawosławnych świątyń. Wśród nich, są pięknie odrestaurowane, ze złotymi kopułami.
    W autokarze słychać strzępy rozmów. Starsi rozmawiając swoich bliskich, którzy spoczęli w Miednoje. Słychać relacje o poszukiwaniu śladów ojca, dziadka, o ostatniej przesłanej kartce z Ostaszkowa, o latach niepokoju, ale i nadziei, że pewnego dnia odezwie się ze Stanów Zjednoczonych, czy z Australii. Pielgrzymi dzielą się swoimi emocjami, z tego czasu, kiedy na początku lat dziewięćdziesiątych dowiedzieli się, że ich ojciec, dziadek został rozstrzelany w budynku NKWD w Twerze, a jego ciało wrzucono do wspólnego dołu... Skręcamy z głównej drogi. Po obu jej stronach mieszany las. To droga, którą z Tweru wieziono ciała pomordowanych jeńców wojennych. Droga przez las, z dala od ludzkich siedzib służyła zachowaniu tajemnicy o ostatniej drodze Pomordowanych na miejsce przeznaczenia. Droga, na którą musiały spadać krople polskiej krwi.

Polski Cmentarz Wojenny w Miednoje
    Dojeżdżamy do charakterystycznej bramy cmentarnej z dwoma słupami, znanymi z wielu fotografii. Z dala widać ołtarz na tle szarobrązowej, żeliwnej ściany z imionami i nazwiskami Pomordowanych; to wszystko otoczone wysokimi, smukłymi drzewami. Przy ołtarzu widać krzątaninę. Żeliwny ołtarz pokrył obrus. Organistka, Rosjanka, pracująca na co dzień jako nauczycielka muzyki sprawdziła elektroniczne organy, grając parę taktów jakiejś pieśni. Funkcjonariusze Policji, pełniący tego dnia posługę ministranta i lektora, przynieśli paramenty liturgiczne, położyli na ołtarzu księgi liturgiczne.
   W czasie tych przygotowań do liturgii miały miejsce inne wydarzenia. Na "rosyjskiej" części cmentarza odbywała się ceremonia złożenia kwiatów. Oddano hołd tym wszystkich, którzy zostali pomordowani przed II wojną światową i podczas wojny: Rosjanom, Ukraińcom, Białorusinom i innym nacjom. Ci, którzy przyjechali po rodzinnych śladach w milczeniu okrążali usypany kurhan, z ołtarzem w centrum. Przy drodze okalającej to niewielkie wzgórze umieszczono, w kilku rzędach żeliwne tabliczki, z imieniem i nazwiskiem pomordowanego, jego stopniem i miejscem pełnionej służby. Patrzyłem na twarze starszych i młodzieży. Ich wzrok przesuwał się po rzędach liter: A..., K..., W..., S... Z. Setki, tysiące tablic... Za każdą z tych tablic kryła się tragedia człowieka, któremu brutalne przerwano życie. Ale przecież tę tragedię trzeba pomnożyć przez liczbę żon, dzieci, rodziców, krewnych i przyjaciół.
    Szukałem tabliczki z nazwiskiem na literę "I". Rok temu, kiedy trwały przygotowania do listopadowej uroczystości (9-10 listopada 2007 roku) przeglądałem Księgę Cmentarną z Miednoje. Przypadkowo mój wzrok padł na nazwisko "Imiałek". "Władysław Imiałek". "St. post PP Władysław IMIAŁEK, s. Jana, ur. 15 X 1895. W policji od 10 IV 1920. Przez wiele lat pełnił służbę w woj. krakowskim - we wrześniu 1939 na Post. w Żegocinie pow. Bocheński" - taki napis zamieszczono w cmentarnej księdze.
    Żegocina, powiat bocheński. To moja rodzinna miejscowość, leżąca w województwie krakowskim. Zaskoczenie było tym większe, że w świadomości zbiorowej nie było przekazów o policjancie zamordowanym na Wschodzie w 1940 roku. Znany był mężczyzna o takim nazwisku, będący kierowcą ciągnika w Gminnej Spółdzielni, który zmarł parę lat temu. Nigdy jednak nie opowiadał o swoim krewnym.
    Widomość o Władysławie Imiołku (gdzieś, po drodze w oficjalnych dokumentach "o" zamieniło się w "a") szybko dotarła do świadomości mieszkańców. Rok temu o jego losie i miejscu spoczynku powiedział wiernym miejscowy proboszcz ks. kan. Leszek Dudziak. Na przełomie maja i czerwca tego roku poświecono jemu jedną z gablot na wystawie o zbrodni katyńskiej eksponowanej w Gminnej Bibliotece Publicznej Żegocinie. Na tabliczce z jego imieniem nazwiskiem, stopniem policyjnym i miejscem pełnionej służby leżało igliwie, które spadło z pobliskiej sosny. Gdzieś tutaj, w pobliżu leży jego ciało. Jedno z kilku tysięcy tu pogrzebanych. Czas na krótką osobistą zadumę i modlitwę...
    Uczestnicy pielgrzymki zajęli miejsca przed ołtarzem na plastikowych krzesłach ustawionych po dwóch stronach alejki prowadzącej do ołtarza i do żeliwnej ściany z odlanymi imionami i nazwiskami poległych. Płaszczyzna tej ścian jest jakby pęknięta na połowę, z dzwonem umieszczonym u jej podstawy.
     Podczas jazdy autokarem Pani Krystyna Brydowska, Wiceprezes Zarządu Federacji Rodzin Katyńskich opowiadała o ciekawym zdarzeniu z tym dzwonem. Po jego zainstalowaniu, ktoś uderzył w dzwon. Jego dźwięk popłynął w dal. Wkrótce przybył tu stary człowiek i zapytał gdzie jest świątynia, bo on usłyszał dźwięk dzwonu. "Kołakoł..." - dzwon, który przywołuje na modlitwę. Jedynie modlitwa w tym miejscu może być adekwatną odpowiedzią na tragedię, której świadkiem był ten las.

Pomordowani włączeni w ofiarę krzyżową Chrystusa

    Księża celebransi ustawili się przy wejściu na cmentarz. W śród nich, mitrą i pastorałem, wyróżniał się Biskup Polowy Wojska Polskiego gen. dyw. prof. dr hab. Tadeusz Płoski. Pojawiła się grupa szkolnej młodzieży. Chętnie rozmawiali z Księdzem Biskupem, zwłaszcza, że hierarcha rozmawiał z nimi w ich ojczystym języku. Dobrze, że przyszli chociaż na parę chwil. Wracając z uroczystości złożenia wieńców na "Rosyjskim Memoriale" zainteresowali się także uroczystością na Polskim Cmentarzu.
    Rozmawiałem z grupą miejscowych "babuszek". Przyjechały z Tweru. Są tu każdego roku. Mówiły o wspólnej tragedii i Rosjan i Polaków. Jedna z nich wskazała na podeszłą w latach kobietę. Jej mąż był blisko Stalina... Widać, ze czuła się wyobcowana z grona tych kobiet, ale przecież przyszła...
    Ksiądz Biskup wraz z koń celebransami podeszli do ołtarza. Wprowadzono sztandary Policji i Rodziny Policyjnej 1939. W kilku zdaniach Biskup Polowy zachęcił do modlitwy. Przebaczenie nie oznacza zapomnienia - powiedział. Przemówił także w języku rosyjskim, co wywołało żywą reakcję u przybyłego na uroczystość gubernatora i miejscowej ludności. Akt pokutny odmówiony przez celebransa i śpiew organistki, która z wrażenia zamiast "Panie zmiłuj się nad nami" zaintonowała "Święty, święty"...
    Czytanie liturgiczne odczytał młody funkcjonariusz Policji, zaś Ewangelię ks. Andrzej Kwaśniak - kapelan Komendy Stołecznej. Biskup Polowy rozpoczął kazanie od przedstawienia szczegółów dotyczących miejsca i okoliczności zabójstwa jeńców wojennych. Miednoje to wieś w obwodzie twerskim nad rzeką Twercą około 200 km na północny - zachód od Moskwy. Dawny teren wypoczynkowy NKWD. Wiosną 1940 roku w pobliskich lasach pochowano zamordowanych przez radziecką policję polityczną NKWD oficerów Wojska Polskiego, funkcjonariuszy innych slużb mundurowych - policjantów, pograniczników, funkcjonariuszy straży więziennej oraz urzędników - łącznie 6361 osób. Oficerowie zostali uwięzieni 19 września 1939 roku przez NKWD i przetrzymywani pierwotnie w obozie jenieckim w Ostaszkowie. Od 4 kwietnia do 22 maja 1940 roku, więźniowie byli systematycznie mordowani strzałem w tył głowy w miejscowości Kalinin, dzisiejszy Twer. Ksiądz Biskup mówił o obozie w Ostaszkowie, przez który "przeszło" 8397 jeńców. Za więzienie służyły zabudowania poklasztorne monastyru Niłowa Pustyń. Trudno o większą deprecjację miejsca. Klasztor, który zakonnicy wybierali na miejsce wewnętrznej wolności komunistyczna władza zamieniła na miejsce zniewolenia i upodlenia człowieka. Nikt jednak nie jest w stanie odebrać człowiekowi wewnętrznej wolności. Uwięzieni pozostali wewnętrznie wolni, wyrażając sprzeciw wobec nieludzkiego systemu.
     Kaznodzieja z kronikarską dokładnością podawał fakty dotyczące "rozładowania obozu" - co faktycznie oznaczało likwidację więzionych w nim jeńców. Akcja - mówił Biskup Płoski - rozpoczęła się 4 kwietnia i trwała do 22 maja 1940 roku. Łącznie w Moskwie sporządzono 65 list śmierci, na których znalazły się nazwiska 6361 jeńców. Likwidacji uniknęło 127 osób, które trafiły do innych obozów. Ostatecznie obóz rozwiązano w lipcu 1940 roku. (...) W Miednoje w 25 zbiorowych mogiłach spoczywają szczątki 6361 jeńców obozu specjalnego NKWD w Ostaszkowie. Spoczywa tu 43 oficerów Wojska Polskiego, 240 oficerów policji i żandarmerii, 765 podoficerów policji i żandarmerii, 4924 szeregowych policjantów, 189 pracowników służby więziennej, 9 wywiadowców, 5 księży, 35 osadników, 4 handlowców, 4 osoby przeniesione z więzień polskich, 5 pracowników sądownictwa, 72 żołnierzy i podoficerów Wojska Polskiego, 54 inne osoby.
Z wysokości szczytu kurhanu patrzyliśmy na otaczający teren porosły mieszanym lasem. W tej ziemi spoczęli pomordowani. To miejsce miało na zawsze pochować pamięć o imionach i nazwiskach, o ich rodzinach i pełnionej służbie. Stało się inaczej. To miejsce woła wielkim wołaniem do Boga. "Krew twojego brata woła z ziemi"... - powiedział Bóg do Kaina. Krew pomordowanych woła z Miednoje. Nie jest to wołanie o pomstę, ale o Boże miłosierdzie. Nie można jednak zapomnieć, że była to zbrodnia ludobójstwa. Nie można przeinaczać faktów - takie jest przesłanie wygłoszonego kazania. Przez las porosły na mogiłach pomordowanych - płynęły słowa Biskupa Polowego:
     Zbrodnia ludobójstwa w Katyniu, Charkowie, Miednoje, Kuropatach, Bykowni - była ukrywana przez pół wieku. Była nie tylko ludobójstwem, ale największym kłamstwem związanym z II wojną światową. Pomordowani byli naprawdę elitą przywódczą, intelektualną i duchową Rzeczypospolitej. Takich strat nie poniosło żadne państwo ani w U wojnie światowej, ani nigdy wcześniej.
     W kilku zwięzłych słowach Ksiądz Biskup zdołał streścić długi czas poszukiwania prawdy o Zaginionych Rodakach, o których słuch zaginął wczesną wiosną 1940 roku. Był czas, kiedy szukaliśmy mogił Katynia i przyszedł taki dzień, że stanęliśmy nad dołami śmierci. Przyszedł także laki dzień, że zadzwoniły dzwony wydobywające się z dołów śmierci w Katyniu, Charkowie i Miednoje. Byśmy się nie bali tych, " którzy zabijają ciało, lecz duszy zabić nie mogą". I chociaż długo czekała kaplica katyńska w Katedrze Polowej na czas, by imiona ich upamiętnić, to one wpisane były w boże plany i Dobry Pasterz - Chrystus - je znał. Wyciągamy jednak dloń pojednania, bo wierzymy w Boże przebaczenie i miłosierdzie. Jakże trudno jest przebaczyć oprawcom! Nad zbiorowymi mogiłami pochylały się dzieci i wnuki pomordowanych. Ojciec i dziadek nie przytulił ich do serca, nie opowiedział bajki na dobranoc, nie nauczył życiowej mądrości. Pozostała w sercach nieutulona tęsknota i miłość, które nie mogły się spełnić.
     Przejmująco zabrzmiały słowa Jana Pawła II przytoczone przez Kaznodzieję: "Klękamy przy nieznanych mogiłach z tą świadomością, że zapłacili oni szczególną cenę naszej wolności. Dali - rzec można - definitywny kształt tej wolności, klękamy zwłaszcza przy mogiłach katyńskich. Sprawa Katynia jest stałe obecna w naszej świadomości i nie może być wymazana z pamięci Europy". I jeszcze jeden cytat Jana Pawła II - słowa wypowiedziane do Rodzin Katyńskich w kwietniu 1996 roku: "Jesteście świadkami śmierci, która nie powinna ulec zapomnieniu. Tragiczne wydarzenia, które miały miejsce na wiosnę 1940 roku w Katyniu, Charkowie i Miednoje, są rozdziałem w martyrologium polskim, które nie może być zapomniane. Ta żywa pamięć powinna być zachowana jako przestroga dla przyszłych pokoleń". Jesteśmy tutaj, aby pamiętać i świadczyć do czego jest zdolny człowiek kiedy podepcze prawa Boskie i ludzkie, ale także o wielkości człowieka, który pozostaje wiemy do końca Bogu i Ojczyźnie i o człowieku, który miłosiernemu Bogu pozostawia dopełnienie sprawiedliwości. Cmentarz Wojenny w Miednoje może być i powinien być miejscem przebaczenia i pojednania. Biskup Polowy powiedział: Obejmijmy dziś modlitwą serdeczną ludzi dwóch narodów: Polaków i Rosjan - ofiary zbrodni, ofiary okrutnego systemu, co w miejsce miłości propagował nienawiść, walkę klas, egoizm i bezwzględność dyktatury proletariatu. To tu właśnie, pośród grobów, możemy przezwyciężać dawne urazy, przemieniać nasze serca, otwierać je wzajem na siebie. Cmentarz ten może stać się świadectwem przebaczenia pojednania i przestrogą przed kainową zbrodnią. Ponad cmentarnymi mogiłami wpatrujemy się w horyzont przyszłości. Takiej przyszłości, która będzie budowana na wzajemnym zaufaniu, prawdzie, współpracy i szacunku. Nad tymi mogiłami trzeba też przypomnieć o aktualnym programie dla Europy i świata - budowaniu cywilizacji miłości.
    Podczas przeistoczenia Biskup uniósł w górę białą hostię. W ofierze krzyżowej Jezusa Chrystusa zawiera się ofiara naszych braci, który zginęli dlatego, że do końca umiłowali ziemską ojczyznę. Klęcząc na cmentarnej ziemi widzieliśmy Ciało Pańskie na tle tablicy z imionami i nazwiskami rozstrzelanych Polaków. On - Chrystus oddał swoje życie dla braci i my winniśmy za braci ofiarować swoje życie.

Wieńce i kwiaty przed tablicą z imionami i nazwiskami Pomordowanych

    Po biskupim błogosławieństwie rozpoczęły się przemówienia. Wicepremier Grzegorz Schetyna podziękował organizatorom za przygotowanie uroczystości, zaś Biskupowi Polowemu i koncelebransom za sprawowaną Mszę św. Tadeusz Konon - Prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna, swoje przemówienie rozpoczął znamiennymi słowami: "Dla nas dzieci i wnuków policjantów i urzędników państwowych If RP, pogrzebanych w miednojskim lesie, których straciliśmy jako dzieci - dziś już starców - to miejsce jest nadal i będzie zawsze szczególnie bliskie naszym sercom".
    Mówca odwołał się do słów wypowiedzianych przez poprzedniego biskupa polowego Sławoja Leszka Głódzia podczas poświęcenia cmentarza w Miednoje: "Pamiętaj Polsko o dzieciach swych, które miłość do ciebie śmiercią okupiły". Słowa te - powiedział - powinny stać się zobowiązaniem i wezwaniem wobec poprzedników w służbie, tych którzy po latach niewoli tworzyli nowe Państwo Polskie, źródłem szacunku dla naszych ludzkich uczuć i dowodem patriotyzmu zawartym w godności funkcji, które Państwo pełnią. Prezes zaapelował do polskiego rządu, by rodzinom pomordowanych pomagał w organizowaniu corocznych pielgrzymek na Polskie Cmentarze Wojenne na Wschodzie. Wspomniał o ciekawej inicjatywie zapraszania od pięciu lat rosyjskiej młodzieży z Tweru i okolic do Polski na wakacyjny odpoczynek. Podczas minionych wakacji młodzież rosyjska wraz z polską młodzieżą wypoczywała w Jastrzębiej Górze w policyjnym ośrodku wypoczynkowym. - To na barkach nas wszystkich - szanowni zebrani spoczywa ciężar również odpowiedzialności za to, by nie dopuścić, by historia tu pogrzebana mogła się powtórzyć. Posłuchajmy - ten cichy las bez głosów ptaków - stoi zamarły w milczeniu, przytłoczony jakby tysiącami osobistych ludzkich tragedii funkcjonariuszy Państwa Polskiego tu spoczywających i tragedią ich rodzin, które bezskutecznie oczekiwały na Ich powrót. Las może milczeć - nasze zadanie to pamiętać i działać by prawda została ujawniona do końca - dla poprawy stosunków między naszymi narodami. - Powiedział Prezes Warszawskiego Stowarzyszenia Rodzina Policyjna 1939. Niech to będzie ideą plynącą z naszego tu spotkania - tym słowami zakończył swoje przemówienie.
    Grzegorz Grześkowiak z "Rodziny Policyjnej 1939" w Katowicach, mówił o pogardzie dla ludzkiego życia ze strony zbrodniczego systemu komunistycznego. - Sześćdziesiąt osiem lat temu miała miejsce zbrodnia w Twerze, określana dziś mianem "Zbrodni Katyńskiej". Zbrodnia ta jest kolejnym potwierdzeniem pogardy dla ludzkiego życia, dążeniem do całkowitej eksterminacji polskich żołnierzy i policjantów, dla których najważniejszym mottem życiowym byl Bóg, Honor i Ojczyzna! - Powiedział. Wezwał także, by nie zapominać o bohaterskiej i męczeńskiej śmierci tych wszystkich, którzy pochowani są w tej ziemi: - Pomimo tego, że przybyliśmy na to miejsce z różnych części Polski, jednoczy nas w tym miejscu i w tej chwili jedna myśl - by pamiętać!! Dopóki pamiętamy, dopóty nasi bliscy będą świadczyć o swoim bohaterstwie, męstwie i odwadze, będą obecni na kartach naszej historii. Wieńce składane przez delegacje, wiązanki kwiatów spoczęły przed żeliwną ścianą z imionami i nazwiskami Pomordowanych. Towarzyszyła temu zaduma i wzruszenie malujące się na twarzach uczestników pielgrzymki.

Przed byłym budynkiem NKWD w Twerze

    Przyjeżdżamy pod budynek Akademii Medycznej w Twerze. Okazała budowla z gustownym frontonem. Po prawej stronie od wejścia umieszczono dwie tablice. Na jednej napis w języku polskim i rosyjskim: "Pamięci jeńców obozu w Ostaszkowie zamordowanych przez NKWD w Kalininie. Światu ku przestrodze. Rodzina Katyńska". I druga tablica informująca, że w tym miejscu w latach 1930-1950 mieściła się siedziba NKWD i wewnętrzne więzienie. Jeszcze kilka lat temu można była zwiedzać podziemie tego budynku i miejsce rozstrzeliwań. Tam dokonał się mord na niebywałą skalę.
    Delegacje składają wieńce. Wśród nich jest Anatol Nikołajewicz Gołowkin - gubernator twerskiego obwodu. W Miednoje podkreślał, że zbrodnia w tym miejscu została popełniona na Polakach, ale także na Rosjanach i wielu innych narodowościach. Biskup Polowy intonuje za zmarłych modlitwę "Ojcze nasz". A potem chwila milczenia na osobistą refleksję.
   Odjeżdżamy z tego miejsca świadomi, że stanęliśmy w miejscu, gdzie dobiegło kresu życie tak wielu mundurowych. W pamięci pozostały nam słowa Biskupa Polowego gen. dyw. Tadeusza Płoskiego wypowiedziane na cmentarzu w Miednoje: "Dziś rozlegnie się dźwięk cmentarnego dzwonu. Z podziemnej niszy, z głębokości - de profundis -przypomina on o kainowej zbrodni. Przywołujemy dziś imiona tych naszych Braci, którzy "rzucali w obcą glebę wolnej Polski siew, Boże ziarno, własną krew". Ziarno, które pion wydaje. Jesteśmy dziedzicami tego plonu. My wszyscy tutaj zgromadzeni. I Polska cala! Ofiarujemy im dziś naszą modlitwę, miłość i pamięć.  

Na polskim cmentarzu w Miednoje. Na polskim cmentarzu w Miednoje.
Na polskim cmentarzu w Miednoje. Na polskim cmentarzu w Miednoje.
Na polskim cmentarzu w Miednoje. Na polskim cmentarzu w Miednoje.
Na polskim cmentarzu w Miednoje. Na polskim cmentarzu w Miednoje.
Na polskim cmentarzu w Miednoje. Na polskim cmentarzu w Miednoje.
Na polskim cmentarzu w Miednoje. Na polskim cmentarzu w Miednoje.
Na polskim cmentarzu w Miednoje. Na polskim cmentarzu w Miednoje.
Na polskim cmentarzu w Miednoje.
Przed byłym budynkiem NKWD w Twerze Przed byłym budynkiem NKWD w Twerze.
Przed byłym budynkiem NKWD w Twerze. Przed byłym budynkiem NKWD w Twerze
Przed byłym budynkiem NKWD w Twerze.

Foto: autora

O autorze:
Ks. płk dr Zbigniew Kępa

   Urodzony 8 grudnia 1960 r. w Żegocinie. W latach 1967-1975 uczył się w Szkole Podstawowej w Żegocinie, 1975-1979 uczęszcza do Liceum Ogólnokształcącego im. K. Brodzińskiego w Bochni, 1979-1985 studiuje w Wyższym Seminarium Duchownym w Tarnowie, X 1979 -V 1980 wcielony przymusowo do tzw. "kompanii kleryckiej" w Bartoszycach, gdzie odbywa służbę wojskową. W 1985 broni pracy magisterskiej pt. "Modlitwa wstawiennicza Salomona podczas dedykacji świątyni. Studium egzegetyczno-teologiczne 1 Krl 8,22-53" napisanej na Papieskiej Akademii Teologicznej - Wydział Teologiczny - Instytut Teologiczny w Tarnowie, pod kier. ks. prof. dr Tadeusza Brzegowego. W latach1985- 1996 praca w charakterze wikariusza w Parafii św. Heleny w Nowym Sączu i w Parafii św. Kazimierza w Nowym Sączu. Od 1991 r. pracuje w duszpasterstwie wojskowym.
      W 1996 r. otrzymał tytuł magistra-licencjata broniąc pracy "Analiza poglądów Stefana Pawlickiego na darwinizm" napisanej na Papieskiej Akademii Teologicznej - Wydział Teologiczny - Instytut Teologiczny w Tarnowie, pod kier. ks. prof. dr hab. Michała Helera. Od 1996 r. pełnił funkcję proboszcza Parafii Straży Granicznej p.w. św. Mateusza w Kętrzynie. W 1998 r. otrzymał tytuł doktora teologii po obronie pracy "Twórczy darwinizm" jako narzędzie propagandy antyreligijnej 1948-1956" napisanej na Wydziale Teologicznym Papieskiej Akademii Teologicznej w Krakowie pod kierunkiem ks. prof. hab. Michała Hellera.
     Jest autorem m.in. książek: "Marksizm i ewolucja" (Tarnów, 1999), Wybrane zagadnienia z etyki Straży Granicznej (Kętrzyn, 1999) i artykułów publikowanych m.in. w "Tarnowskich Studiach Teologicznych", "Warmińskich Studiach Teologicznych", "Przeglądzie Policyjnym", "Problemach Ochrony Granic", "Zagadnieniach Filozoficznych w Nauce" oraz w "Naszej Służbie. Dwutygodniku Ordynariatu Polowego".
       7 stycznia 2006 roku ks. Zbigniew Kępa - piastujący już funkcję Szefa Oddziału Duszpasterskiego Kurii Polowej Wojska Polskiego, kapelana Nadwiślańskiego Oddziału Straży Granicznej i Rzecznika Prasowego Ordynariatu Wojska Polskiego otrzymał Godność Kapelana Jego Świątobliwości Ojca Świętego Benedykta XVI, czyli tytuł honorowy prałata. Jest członkiem Stowarzyszenia Przyjaciół Ziemi Żegocińskiej.

[wstecz]