Zdzisław Janiczek

SZLAKIEM HISTORII

   Opowiadania i rozmowy pokolenia, które wchodziło w życie po II wojnie światowej przesycone były wydarzeniami z okresu okupacji. Często wsłuchiwaliśmy się w opowieści starszych ludzi, którzy przeżyli ten ciężki okres w życiu naszego narodu. Jedną z opowieści były wydarzenia, które rozegrały się na pograniczu Żegociny i Łąkty Górnej w okolicy Żarnówki. Udana akcja partyzantów rozbudzała wyobraźnie młodych ludzi. Zachowany niemiecki hełm i inne części metalowe z tego wydarzenia przechowywane były z rąk do rąk i wzbudzały zainteresowanie. Minęły długie lata – Polska odzyskała niepodległość – pojawiły się liczne opracowania ukazujące czyny zbrojne grup partyzanckich. Młodzi kiedyś ludzie dorośli i zapoznając się z tymi opracowaniami z terenu Żegociny i okolic mogli pogłębić wiedzę na ten temat. Tak też było również w tym przypadku.

Przed domem Stanisława Janiczka.

    Czytając opracowanie Zbigniewa Siudaka „Z dziejów bocheńskiej konspiracji niepodległościowej 1935-45” w rozdziale „Kalendarz (niektórych akcji wykonanych przez dywersję i partyzantkę w latach 1943-1945” czytamy}: „5 września 1944 r. zniszczono 2 samochodów między Żegociną i Łąktą, zdobywając 2 motocykle, 2 beczki wódki, 200 kg tytoniu i papierosów, 6 kompletnych mundurów, 6 kbk, 5 pistoletów typu parabellum, Walter Dreyse, 12 magazynków” .
    Mimo że minęło już 71 lat od tych wydarzeń postanowiłem znaleźć świadków tych wydarzeń. Świadkiem tego wydarzenia okazał się Stanisław Janiczek obecnie zamieszkujący w Kłodzku wraz z rodziną. Stanisław urodził się w Żegocinie i w omawianym okresie mieszkał z rodziną w istniejącym do dzisiaj drewnianym domu.

   

Kazunuerz Janiczek na miejscu akcji.

   W dniu 23 listopada 2015 r. przebywał w Żegocinie, poprosiłem go o wskazanie miejsca akcji partyzanckiej, co chętnie uczynił. Jego relacja jest następująca:
    „Akcja była w godzinach popołudniowych. Niemcy poddali się i po ich rozbrojeniu zostali rozebrani do spodenek i wypuszczeni. Żołnierze niemieccy doszli do Limanowej do swojego sztabu. Przerażeni ludzie, spodziewając się zemsty, wraz z dobytkiem ukryli się w Przylasku (za Działem). Rano pojawili się niemieccy żołnierze i przesłuchali Kazimierza Janiczka, który pozostał w domu. Kazimierz poinformował ich, że cywilni ludzie nie brali udziału w akcji i nie robili krzywdy żołnierzom. Fakty są takie, że nie doszło do pacyfikacji pobliskich zabudowań. Niemcy zabrali części zdewastowanych samochodów. Po dwóch dniach ludzie powrócili do swoich zabudowań. Chciałbym aby ta opowieść była swoistym pomnikiem czynu zbrojnego i miejsca pamięci narodowej”.

24.11.2015                 

[wstecz]