- 1 -
Słowo wstępne
Urodziłem się we wsi Rozdziele i tam spędziłem
lata wczesnej młodości. Wieś Rozdziele należy do najpiękniejszych wsi w powiecie
bocheńskim. Piękno naszej wioski polega nie tylko na pięknych widoczkach, lecz także
tkwi ono w mrocznych lasach, zielonych gajach oraz głębokich dolinach poprzerzynanych
górskimi strumieniami. Jakżeż uroczy nastrój ogarnia nas w przepięknym lesie na
"Wiyrzchowinie" (górski masyw przedłużenie Opuszczy), którędy prowadzi
droga do Żegociny. Wysokopienne, niezbyt grube jodły wystrzeliwują swemi
majestatycznemi koronami ponad sąsiednie buki. Tu tak piękna i bogata przyroda, z
którą miałem kontakt od dziecka rozbudziła we mnie miłość do wioski rodzinnej i jej
mieszkańców. Trzeba było jednak rozstać się na jakiś czas ze swą drogą wioską. Ze
łzami w oczach zegnałem ją, gdy odjeżdżałem pierwszy raz do gimnazjum w Bochni.
Poczułem się tutaj jak ptak porwany z rodzinnego gniazda - nie miałem jednak skrzydeł
by zbiec do krainy mego dzieciństwa. Myśli me jednak wciąż biegły do tych ukochanych
gór, majestatycznych lasów, zielonych gajów rozbrzmiewających akordami śpiewu
drozdów, kosów, zięb, rudzików i ogniskowały się około domku rodzinnego. A gdy
zbliżały się ferje świąteczne, wakacje, zapominałem o wszystkim i z dziecinną
wprost radością liczyłem dnie i godziny oddzielające mnie od tej tak upragnionej,
wyśnionej chwili. I tak upływały mi pierwsze lata pobytu w gimnazjum bocheńskim. W
klasie II już zetknąłem się z krajoznawstwem, a to dzięki swemu starszemu koledze -
krajanowi Szewczykowi Stefanowi, dzielnemu krajoznawcy - rysownikowi. W klasie IV
zapisałem się do Koła Krajoznawczego i jako delegat klasowy coraz dokładniej
poznawałem jego cele i środki do ich osiągnięcia. Powoli zacząłem przejmować się
ideą krajoznawczą. Do pracy w tym kierunku pobudził mnie głównie Opiekun Koła prof.
P. Galas, a także przykład starszych krajoznawców. I tak gdy wykonał prezes Koła H.
Mach monografię swej wsi Podzatoki wtedy pierwszy raz zbudziła się we mnie myśl
opisania swej rodzinnej wioski. W klasie VI brałem udział w Zjeździe Krajoznawczym w
Bydgoszczy i miałem sposobność poznać Pomorze, oraz Gdynię perłę odrodzonej Polski.
Coraz silniej rozniecał się w mem sercu płomień idei krajoznawczej. Ideą moją stała
się dewiza: "Poznaj swój kraj i Ojczyźnie służ". Pokochałem lud i ziemię
przez niego zamieszkaną, nietylko w artystycznych przejawach, lecz we wszystkich cechach
składających się na szlachetny kruszec kultury narodowej. Zrozumiałem, że lud i jego
zwyczaje to wiecznie bijące źródło, niewyczerpana krynica z której należy czerpać
nieustannie.
Wreszcie zabrałem się do monografii na wakacjach w klasie VII
zaopatrzony wszelkiego rodzaju kwestjonariuszami. Początkowo szło mi to niesłychanie
trudno, lecz powoli się przyzwyczaiłem i nawet sprawiało mi to przyjemność.
Wiadomości zbierałem na podstawie: kwestjonariusza Polskiego Archiwum Ludoznawczego
opracowanego przez p. Kazimierę Zawistowiczównę, kwestjonariusza pt.
"Inwentaryzacja wsi", dzieła p. St. Leszyckiego "Badanie geograficzne w
Beskidzie Wyspowym" i "Ludu polskiego" prof. Uniw. Jana Kazimierza A.
Fischera. Dużo nadto oparłem na własnej obserwacji i opowiadaniach ludzi. Najwięcej
wiadomości udzielili mi dziadkowie mający około 80 lat, Agata Waligóra (lat 63) i Jan
Waligóra. Dużo także zyskałem dzięki ks. dziekanowi J. Bachowi (historja wsi) i
wójtowi M. Paruchowi, który chętnie mi pozwolił przeglądnąć akta gminne. Serdeczne
też uznanie wyrażam memu krajanowi St. Stachoniowi, który uzupełnił monografię
pięknemi i starannemi rysunkami.
Wszystkim którzy mię w czemkolwiek wspomagali i przez to
przyczynili się do napisania tej monografii serdecznie dziękuję.
Blajda Czesław ucz. kl. VIII b.
państwowego gimnazjum
w Bochni
|
|