Logo.

P U B L I K A C J E

CZESŁAW BLAJDA       ROZDZIELE W POWIECIE BOCHEŃSKIM      1935

-  3 -

Wypadki wojenne w Rozdzielu


      Żniwa w r. 1914 udały się w całej pełni. Obfite wydała ziemia plony, tak że gospodarz pietnasto morgowy zebrał 20 korców pszenicy, nie licząc żyta i ziemniaków. Radowali się rolnicy patrząc na majestatycznie falujące łany zbóż. Tymczasem jak grom z jasnego nieba, spadła straszna wieść, że wybuchła wojna z Moskalem. Groza zapanowała w całej wsi. Podawano z ust do ust przesadzone wieści o wojnie, która wszystkich ludzi zmiecie ze świata, tak że jeden będzie szukał śladów drugiego, a gdy je znajdzie to je będzie całował z radości - tak było pisane w książkach.

      Ludzie gotowali się jak na Sąd Ostateczny. Wójt Walenty Zięba objeżdżał wieś na koniu i wzywał chłopów na gromadę okrzykiem "Wojna, wojna". Na rozkaz zebrali się wszyscy chłopi na gromadę w ciągu 24 godzin. Musieli iść chłopi na wojnę, to też wkrótce nastąpiło pożegnanie z babami, koło karczmy w Murowańcu, Baby nie chciały puścić swoich chłopów, lecz nic nie pomogły te babskie lamenty i chłopi odjechali furami do Bochni. Późną jesienią ukazały się pierwsze patrole kozackie, lecz szybko się cofnęły.
       Ludzie z lękiem oczekiwali swoich dalszych losów. Każdy, gdzie mógł ukrywał swój dobytek, obawiając się, że nam "Moskole" wszystko zabiorą i zniszczą. Niektóre cenniejsze rzeczy zakopywali ludzie w lasach. Z drżeniem w sercach wychodzili mieszkańcy na Góry, wyczekując z dnia na dzień Moskali. Aż raz w jeden pogodny dzień wieczorem odezwały się głuche huki armat, gdzieś pod Przemyślem i Gorlicami. Rozgorzały łuny na horyzoncie wschodnim. Cała wieś prawie wyległa na pobliskie wzgórza przyglądając się ze zgrozą wschodnim stronom. Huk armat stawał się coraz głośniejszy, aż naraz ucichł i za kilka dni przeleciał przez wieś patrol austryjacki, a za nim dzień cały i noc cofały się z popłochem oddziały austryjackie. Na drugi dzień wysunęły się patrole kozackie z Wojakowej i Moskale zajęli Rajbrot i wnet ukazali się na "kamieńskim dziole". Za chwilę oddział kozaków, w baraniastych czapach i z pikami w ręku przepędził przez wieś co koń wyskoczy na Żegocinę. I tak wieś dostała się w moc Moskali.

      Moskale obchodzili się względnie z ludnością i poza rekwizycjami żywnościowemi nic nie wyrządzili mieszkańcom. Niedługo jednak stali we wsi Moskale, bo wnet otrzymali rozkaz marszu na Kraków. Moskale będąc u szczytu swych powodzeń, ze śpiewem maszerowali na zachód, a strwożoną ludność uspokajali słowami "Wyście nasi, a my wasi". Obiecywali sobie, że śniadanie zjedzą w Krakowie, obiadować będą we Wiedniu, a wieczerzać w Berlinie. Tymczasem pod Krakowem załamała się potęga carskiej Rosji. Na pomoc naszym przyszedł Prus i dzięki temu załamała się ofensywa rosyjska. Moskale rozpoczęli nagły odwrót. Po kilku dniach spokoju, dały się słyszeć strzały i we wsi zjawił się patrol rosyjski wypytujący z niemałym strachem mieszkańców "Haraszo German stupaje". Moskale cofnęli się na Jastrząbkę i tam się okopali. Nasi zajęli wieś i na Rosochatce się okopali. Rozpoczęła się żmudna walka pozycyjna. Ludzie musieli uchodzić ze swych mieszkań, gdyż huraganowe pociski w każdej sekundzie czyniły życie niepewnem.

      Tymczasem w "granicach" wrzała przez kilka dni straszliwa walka. Pastwą tej zawieruchy padła Leszczyna, która spłonęła od granatów austryjackich (dopisek ołówkiem "pruskich"-aut.). Po kilkudniowej morderczej walce wycofali się Moskale do rajbrotu, poczem dalej na wschód. Ludność w czasie tych walk uchodziła wraz z dobytkiem i inwentarzem do lasów. Niektórzy kopali "dekunki" na wzór wojskowych i w nich siedzieli całemi dniami. Inni chowali się do piwnic. Niemcy obchodzili się znacznie gorzej z ludnością od Moskali, to też pozostawili po sobie niesamowite wrażenie.

      Wreszcie przeminęła zawierucha wojenna i front przesunął się daleko na wschód. Odetchnęła wtedy ludność, lecz we wsi zapanowała straszna nędza i głód. Chłopi poszli na wojnę, więc nie miał kto ziemi uprawiać, a oprócz tego ziemia stratowana, wyjałowiona nie chciała nic rodzić. Długie lata pracowali mieszkańcy nad podniesieniem wsi z nędzy i niedoli. Wreszcie po 10 latach tej pracy nad powrotem do dawnego stanu, powróciła wieś na swe dawne tory, a nawet poszła wyżej, lecz mimo wszystko wypadki owej strasznej wojny są żywo przechowywane w pamięci mieszkańców.

Cmentarz wojenny na Jastrząbce

Kaplica na Jastrząbce.

      We wsi, a przedewszystkiem w jej otoczeniu odbywały się krwawe bitwy. O ogromie tych bitew świadczą opowiadania ludzi oraz liczne cmentarze wojenne rozsiane po okolicznych wsiach (Królówka, Łąkta, Leszczyna) oraz przy cmentarzach kościelnych.
    Na granicy Rozdziela i Kamionki znajduje się malownicza góra Jastrząbka (wys. około 560 m n.p.m.), góra ta ma doniosłe znaczenie strategiczne w okolicy, to tez trwał o nią zacięty, kilkutygodniowy bój między Austryjakami a Moskalami. Obficie zaległy pobojowisko trupy Moskali i Austryjaków. Wreszcie po morderczych walkach wycofali się Moskale, zaś Niemcy na cmentarzu ....

(Brak jednej kartki wpisu - aut.)

wstecz

następna strona